Witamy z pięknych i słonecznych Włoch!
Przed Nami tydzień jazdy po kultowych i wymagających przełęczach, ale również eksplorowanie, podziwianie urokliwych miasteczek i przepięknych gór. Będzie to tydzień ciężkiej pracy…ALE! Po to tu jesteśmy, aby wejść w drugą część sezonu z przytupem.
Klasycznie omówiliśmy zasady, kwestie bezpieczeństwa i treningów, a następnie wyruszyliśmy na jazdę rozgrzewkową, która liczyła 100km i 2000m w pionie. Idealnie, aby przepalić nogę na jutrzejszy dzień, który zapowiada się obiecująco! Słynna Przełęcz Mortirolo oraz Gavia to Nasze wisienki na torcie, które jutro odczujemy bardzo dobrze w Naszych nogach
Zjedliśmy pyszną Włoską kolację i już szykujemy się na jutrzejszy dzień. Regeneracja to podstawa!
Relacji jutro nie zabraknie
Stay tuned
Wrzucamy link z Naszej dzisiejszej trasy:
https://www.strava.com/routes/3245395605371794780
Dzień 2 i 3 Włoskich przygód
Nasze plany musieliśmy sobie nieco zmienić z racji pogody, która jak wiadomo w górach zmienia się z minuty na minutę. Był to strzał w dziesiątkę. Wczorajsza Gavia i Mortirolo przywitały Nas upalnie i nie był to łatwy dzień. To są przełęcze, które należy traktować z należytym szacunkiem i o tym właśnie się wczoraj przekonaliśmy
Gavia to przepiękna przełęcz, idealne asfalty i widoki, które zapierają dech w piersiach, ale to był tylko taki mały przedsmak tego, co czekało na Nas później po zjeździe do Bormio, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę i dalej ruszyliśmy już tylko w stronę Mortirolo, które nie miało dla Nas litości. Mortirolo ma długość 12.2 km i pokonuje 1326 metrów w pionie ze średnim nachyleniem 10.8%, a w jednym momencie mieliśmy do pokonania 100m z nachyleniem 17.7% więc sami możecie sobie to wyobrazić
W skrócie można powiedzieć, że jest to przełęcz dla koneserów ciężkich i stromych podjazdów. Ale daliśmy radę i możemy odhaczyć na liście “to do”
Wracając do wtorku, od którego tak na prawdę powinniśmy zacząć. Plany zmieniły się z samego rana, gdzie pogoda na popołudnie nie zapowiadała się zbyt dobrze, dlatego wyruszyliśmy w trasę spod Naszego noclegu w stronę pięknego jeziora Lago di Molveno, pokonując po drodze nie mały podjazd na Folgardię, później zaliczając jeszcze Campo Carlo Magno i wiele innych smaczków. Nie była to krótka trasa, bo liczyła 138km oraz 2500m w górę, nie zabrakło również na trasie ulew i uciekania od deszczowych chmur, ale finalnie dojechaliśmy w miarę na sucho, ciesząc się, że słusznie podjęliśmy decyzję o zamianie dni.
I tak to sobie tutaj u Nas leci, dzisiaj zasłużony odpoczynek, nadrabianie kalorii i wskazana regeneracja. Bo od jutra trzeba wracać znów do treningowej roboty!
Linki do tras z 2 i 3 dnia:
https://www.strava.com/routes/3245706291007451010
https://www.strava.com/routes/3250552466452750306
Sella Ronda – to był Nasz wczorajszy cel do zrealizowania.
Jest to jedna z najbardziej spektakularnych tras rowerowych w Europie, zapierające dech w piersiach widoki na Dolomity. Ta kultowa pętla o długości około 55 km prowadzi przez cztery przełęcze: Gardena, Sella, Pordoi i Campolongo. Myślę, że każdy z Nas był zachwycony tym co zobaczył i było to warte każdego metra wymagających podjazdów. Zresztą, zobaczcie sami na zdjęciach, zbyt wiele nie trzeba mówić, to trzeba zobaczyć!
Dzisiejszy dzień i dzisiejsza trasa ruszała spod Naszych apartamentów, zrobiliśmy 83km i 2tys przewyższeń. Była to trasa wokół jeziora Lago di Santa Giustina, odbijając dodatkowo w stronę górek. Tempo dziś lekkie, regeneracyjne z małymi akcentami, aby być w pełni sił na jutrzejszą wisienkę na torcie czyli słynne Stelvio! Część Naszej grupy miała okazję zrobić to już dzisiaj, ale zdecydowana większość przeżyje to na własnej skórze już jutro.
Szybko minęły te dni, w nogach już dobre 500km i niespełna 12 tysięcy przewyższeń. Było co robić, a na dobitkę jeszcze jutrzejsza przełęcz, którą trzeba bardzo dobrze zapamiętać!
Linki do tras:
https://www.strava.com/routes/3245718216809814786
https://www.strava.com/routes/3252179725091235828
The last dance…czyli w Naszym przypadku przełęcz Stelvio oraz podjazd na piękne Lago di Cancano.
Stelvio czyli numer jeden Włoskich podjazdów, który każdy kolarz musi choć raz w życiu wjechać i zobaczyć na własne oczy. Długość tego podjazdu to 24.1 km i 1832 metrów w pionie ze średnim nachyleniem 7.6%. Najwyższy punkt znajduje się na wysokości 2757 metrów nad poziomem morza. Także…było co jechać
Po zjeździe z przełęczy wdrapaliśmy się jeszcze nad jezioro Cancano, które urzekło Nas niesamowitym turkusowym kolorem wody, stamtąd już kierowaliśmy się w stronę samochodów i bezpiecznie wróciliśmy do bazy.
Były to bardzo intensywne dni, w sumie przejechaliśmy niespełna 600km i 14tys metrów w pionie. Nie było miękkiej gry, ale każdy zapamięta ten wyjazd doskonale, takich widoków i bólu się nie zapomina
Cieszymy się, że mogliśmy spędzić czas w tak świetnym towarzystwie, każdy dał z siebie 110% i już niebawem ta ciężka praca zaprocentuje.
Dziękuję Wam bardzo i należą się dla Was wielkie brawa!
Link do dzisiejszej trasy: